Skip to main content

Pierwsza podróż dalekobieżna Żuka z gośćmi na pokładzie

Trzeci tydzień mija, a nasz Żuk stoi i czeka. Być tak dłużej już nie może, czas go przetransportować na miejsce robót. I tu zaczyna się nasza epicka, ponad 100 kilometrowa, podróż do Szynwałdu, czyli MZtowej ojcowizny. Sama podróż to wyzwanie godne opisania, zasługujące na własny artykuł, a tu dodatkowo „taki traf nam się trafił”. Na wyjeździe z Krakowa stoi dwóch autostopowiczów czekających na okazję. Szybka narada z MZetem: bierzemy autostopowiczów? Bierzemy!

DSC_0318_mis
Tajemniczy autostopowicze

Kapucyni autostopem

Nasi autostopowicze zdecydowanie wyróżniali się na tle ludzi stojących na przystanku. Może to przez brody, może przez połączenie brązowego z czarnym, na pewno ich stroje wyglądały oryginalnie.

DSC_0318Prawdziwe oblicze tajemniczych autostopowiczów – dwóch Kapucynów

Dla pewności zapytałem czy te ciuchy to stój służbowy czy ma ułatwiać łapanie stopa? Okazało się, że Mati i Piotrek to prawdziwi Bracia Kapucyni, nie jacyś podrabiańcy. To dwóch ziomków jeszcze przygotowujących się do przyszłego zawodu.

Swoją drogą, ciekawe co myśli autostopowicz stojący na przystanku, gdy nagle zatrzymuje się czerwony Żuk Strażacki? No nic, będą mieli co opowiadać.

Nie ma czasu na wyjaśnienia

Trasa wyprawy

100 km w 2h, może nasze tempo nie powala, ale byliśmy dość mocno ograniczeni brakiem przedniego zawieszenia. Auto dosłownie bujało się na wietrze, nie mniej jednak już od pierwszego oglądania wiedzieliśmy, że zawieszenie jest do wymiany.

trasa_krk-szyPierwsza dalekobieżna trasa naszego Żuka.

Podczas podróży pojawił się też drugi problem: otóż siedząc na przednich fotelach bardzo trudno jest rozmawiać z osobami jadącymi z tyłu. Hałas, jaki wydobywa się spod maski naszego pędzącego samochodzika, skutecznie utrudnia prowadzenie konwersacji. Szkoda, bo mieliśmy sposobność porozmawiać, z jakby na to nie patrzeć, dość oryginalnymi osobami.

Wysadzenie Kapucynów

Chłopaków wysadziliśmy niedaleko wjazdu na autostradę, podążali dalej na wschód w kierunku Stalowej (Woli). Żegnając się (przy wyłączonym silniku), mieliśmy możność dłuższej rozmowy. Wspólnie uznaliśmy, że nikt nam w to wszystko nie uwierzy, więc przydałaby się jakaś mała sesja zdjęciowa.

 

Żuk zostawiony

Po raz kolejny udało nam się dojechać do celu bez awarii! Można śmiało powiedzieć, że nasza zwycięska passa trwa w najlepsze! Żuk dumnie ozdabia podjazd MZtowych włości, ja tymczasem zostawiam Was z muzycznym hitem sprzed lat…