Trzeci tydzień mija, a nasz Żuk stoi i czeka. Być tak dłużej już nie może, czas go przetransportować na miejsce robót. I tu zaczyna się nasza epicka, ponad 100 kilometrowa, podróż do Szynwałdu, czyli MZtowej ojcowizny. Sama podróż to wyzwanie godne opisania, zasługujące na własny artykuł, a tu dodatkowo „taki traf nam się trafił”. Na wyjeździe z Krakowa stoi dwóch autostopowiczów czekających na okazję. Szybka narada z MZetem: bierzemy autostopowiczów? Bierzemy!