Dzień to pamiętny, nasz Żuk dostał imię! Tak zapamiętany zostanie wtorek 19 lipca Anno Domini 2016. Jak zawsze nie było łatwo, propozycji wiele, każda na swój sposób dobra oraz zła. Po tygodniu intensywnych debat udało się nam wybrać nazwę idealną. Od dziś nasz Żuk nazywać się będzie Dziki Bill.
Pierwsza podróż dalekobieżna Żuka z gośćmi na pokładzie
Trzeci tydzień mija, a nasz Żuk stoi i czeka. Być tak dłużej już nie może, czas go przetransportować na miejsce robót. I tu zaczyna się nasza epicka, ponad 100 kilometrowa, podróż do Szynwałdu, czyli MZtowej ojcowizny. Sama podróż to wyzwanie godne opisania, zasługujące na własny artykuł, a tu dodatkowo „taki traf nam się trafił”. Na wyjeździe z Krakowa stoi dwóch autostopowiczów czekających na okazję. Szybka narada z MZetem: bierzemy autostopowiczów? Bierzemy!
Czas na Żuka
Mamy naszego Żuka marzeń! Tym razem obyło się bez większych przygód i z kupowania wróciliśmy o własnych kołach. Ale wszystko po kolei.
Pierwsze podejście
Stało się nieuniknione, od dawna do tego zmierzaliśmy, wiedząc, że nadejdzie ten dzień. Mamy żuka! Ale po kolei, zanim opiszę nasz nowy nabytek warto wspomnieć pierwszy pojazd, który oglądaliśmy. W internecie reklamowany był jako zasłużony dla gminnego pożarnictwa pojazd, w pięknych czerwonych brawach, do tego wyposażony w (podobno działającą) motopompę! Taki opis wystarczył aż nadto, by wzbudzić nasze zainteresowanie.